Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 stycznia 2012

Kolejowa Straż Pożarna w Kępnie

Dziś listonoszka przyniosła moją najnowszą zdobycz - Przegląd Pożarniczy z 1930 r., a w nim:


Jakość powyższej fotografii może i pozostawia wiele do życzenia, ale cóż :) Uwieczniono na niej Drużynę Kolejowej Straży Pożarnej w Kępnie. W środku stoi inspektor Wielkopolskiego Związku Straży Pożarnych - druh Bednarek, przybyły w celu przeprowadzenia wyszkolenia Straży. Po lewej jego stronie naczelnik Straży - p. Robakowski, a po prawej jego stronie - komendant p. Assejczyk.

Pod fotografią umieszczono krótki artykuł dotyczący powyższej drużyny.
Prawdopodobnie powstała ona 01 marca 1928 r., gdyż taką datę podano w artykule jako tą, od której wzywano Straż do pożarów. Tak więc pomagała ona 3 razy przy gaszeniu pożarów na terenie miasta oraz 1 raz na terenie kolejowym w ciągu 2 lat. 
W 1930 r. Kolejowa Straż Pożarna w Kępnie liczyła 20 członków. Na wyposażeniu miała: sikawkę dwukołową, węże, 2 beczkowozy, wiadra, łopaty, drabinę hakową, bosaki, linki oraz kotwicę. Ćwiczenia kępińskiej drużyny odbywały się 2 razy w miesiącu, a w celu podniesienia sprawności fizycznej założono przy Straży Klub lekkoatletyczny. 
Wspomniany wyżej naczelnik Robakowski był zawiadowcą parowozowni. 

Źródło: PRZEGLĄD POŻARNICZY nr 12 z dnia 23 marca 1930 r.

czwartek, 8 grudnia 2011

Wystawa Rolniczo - Przemysłowa w Kępnie c.d.

Już raz poruszałam tutaj ten temat:
http://prasyczar.blogspot.com/2011/06/zachodnio-kresowa-wystawa-rolniczo.html
Z uwagi na to, iż dziś trzymam w ręce świeżo zakupioną gazetkę z 1923 roku wracam do tego tematu.

Autor artykułu - wysłannik specjalny "Świata" - niejaki redaktor J.G. podaje, że: "Wystawa w Kępnie przerosła ramy zwykłego powiatowego popisu gospodarczego i była jednym dowodem, że Polska aczkolwiek powoli i mozolnie, jednak stale i systematycznie dźwiga się na wyżyny."
Wystawa odbywała się w dniach 16 - 19 września 1923 roku. Inicjatorem i wykonawcą pomysłu urządzenia wystawy był Franciszek Wojtkowiak, poseł na sejm i wicepatron kółek rolniczych pow. kępińskiego. Redaktor "Świata" podaje, że w celu realizacji swojego pomysłu uzyskał on kredyt rządowy w wysokości 200 000 000 (zdaje się, że chodziło o marki). Na marginesie to już za kilka miesięcy gabinet Witosa upadł i w grudniu 1923 roku wprowadzono w Polsce nową walutę - złotego. 
Protektorat nad wystawą objęli: Wielkopolska Izba Rolnicza z jej prezydentem Gustawem Raszewskim na czele, wojewoda Alfred hrabia Bniński, Wojciech Korfanty - poseł na sejm, generał Józef Haller i patron kółek rolniczych w Wielkopolsce - poseł Kazimierz Brownsford.
W skład komitetu wykonawczego wchodzili:
przewodniczący - poseł Franciszek Wojtkowiak, Krzywoszyński, Wiśniewski, Bytnerowicz, Brząkała, red. Duszyński, Ginter, Hącia, Jażdżewski, starosta Kasprzak, Kizierowski (z Kierzna), Kwaczewski, Kaczor, Korczak, ks. prob. Ignacy Nowacki, ks. Nowicki, Nowak, Przybyszewski, Piątkowski, Stefaniak, Thiel, Wężykówna i Wilaszek. 


Przebieg wystawy opisano w artykule poniżej:






Powyższa fotografia przedstawia ogiera - reproduktora pełnej krwi "Murata"ze stadniny Zbigniewa Sicińskiego majątku państwowego Dwór Kierzenko w pow. kępińskim nagrodzonego medalem brązowym.


Źródło: ŚWIAT nr 43 z dnia 27 października 1923 roku

wtorek, 27 września 2011

Rychtal - Reichtal - bogata dolina

O tym, że Rychtal nazywany był "bogatą doliną" czytałam wiele razy i w wielu różnych źródłach, ale o tym, że znajdowano tu złoto przeczytałam w poniższym artykule po raz pierwszy. O legendzie, na którą powołuje się autor również nigdy nie słyszałam. Warto więc może poszperać znów i dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Być może to właśnie od tego znajdowanego tutaj złota Rychtal wziął swą nazwę. A może to tylko piryt???


ŹRÓDŁO: Lech. Gazeta Gnieźnieńska z dnia 12 października 1923 roku nr 232

piątek, 23 września 2011

"Hejże Kępno, źle z tobą, skoro szabesgoje tobą rządzą i żydzi cię drutują"

"EJRUW CZYLI OGRODZENIE MAGICZNE

Ponieważ przepisy, dotyczące spoczynku w szabas, były bardzo surowe i pozwalały tylko na pewne ulgi w obrębie gospodarstwa żydowskiego, przeto formalistyka rabinistyczna wynalazła sposób obchodzenia tego przepisu, wprowadzając zmieszania kilku gospodarstw w jedno. Wyraz "ejruw" w wymowie dialektycznej a w wymowie prawidłowej "erub" znaczy "zmieszanie". Sprawie tej jest poświęcony w Talmudzie wielki traktat Erubin (Zmieszania). W tym celu zakłada się u wylotu ślepej ulicy w górze w poprzek żerdź i już jest "ejruw", czyli zmieszanie wszystkich domów tej ulicy w jeden dom, a wszystkich rodzin w jedną rodzinę. I w tym też celu otacza się krociowe albo nawet milionowe miasta drutem, dzięki czemu żydzi zyskują w szabas większą swobodę ruchów. Ale przed szabasem specjalna komisja objeżdża "ejruw" i bada, czy drut nie jest przypadkiem w jakimś miejscu przerwany. Jeżeli zdarzy się takie nieszczęście, robi się ogłoszenie.
Przepisy traktatu Erubin są bardzo drobiazgowe i rzucają światło na przesądną skrupulatność żydów w dziedzinie uchroń magicznych a także na ich poglądy, dotyczące współobywateli aryjskich.
Ejruw nie może być za wysoko i za nisko. Wedle Miszny, gdy ejruw jest na słupach, winien składać się z trzech sznurów jeden nad drugim. Miszna widziała jeszcze pewne trudności, gdy między domami żydowskimi znajdował się dom gojowski (Erubin VI, 1), ale Tosefta kazała patrzeć na taki, jak na zagrodę dla bydła (Erubin VIII, 1). Jeżeli więc my tu, w Warszawie, żyjemy w obrębie ejruwu żydowskiego, to Tosefta jasno określiła nas i nasze domy. Zresztą cała masa innych orzeczeń, zawartych w literaturze talmudycznej, traktuje nas po prostu jako bydło, czy to z kategorii "wół", czy też z kategorii "osioł". W tym samym ustępie Tosefty jest powiedziane, że jeżeli żyd mieszka w domu goja, to należy dom ten uważać niejako za własność żydowską.
Obrządek dokonywania "ejruwu" celem zmieszania kilku rodzin w jedną chwilową rodzinę polega na tym, że żydzi znoszą do jednego mieszkania jakiś materiał spożywczy.
Jeżeli obrządek "ejruwu" nie został dokonany, nie wolno wedle Miszny (Erubin X, 5) załatwiać interesu naturalnego na zewnątrz swego gospodarstwa, stojąc wewnątrz, i odwrotnie. Rabbi Juda dodaje, że jeżeli zbierze się ślina w ustach, nie można jej "nieść" dalej, jak na przestrzeni czterech łokci, a Tosefta uzupełnia ten przepis dodaniem, że tak samo zabrania się dalej jak na przestrzeni czterech łokci "nieść" w nosie wydzielinę (Erubin XI, 8). Miszna w tym samym ustępie zabrania pluć z wewnątrz na zewnątrz, i odwrotnie.
Jeśli łeb i większa część ciała zwierzęcia jest wewnątrz, to karmić je można tylko, stojąc wewnątrz, a jeżeli łeb i większa część ciała wystaje na zewnątrz, to karmić je można tylko, stojąc zewnątrz (Tosefta, Erubin XI, 7).
Widzimy więc, jak wielkie znaczenie ma "ejruw". Ale mimo to ruchy żydów są w szabas jeszcze bardzo ograniczone i dlatego istnieje instytucja szabes-gojów, czyli gojów, któremi żydzi wyręczają się w szabas, płacąc im za
to pewne wynagrodzenie. Wyrażenie szabes-goj jest terminus technicus. Instytucja ta jest jednym z świadectw przeciwko mniemaniu, jakoby żydzi wyznawali monoteizm uniwersalny.
Ejruw jest namacalnym dowodem, że religia żydów nie wyszła dotąd z fazy magii."

Cytat pochodzi z książki Andrzeja Niemojewskiego "Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu" Warszawa — 1914 wydanej nakładem autora.

To w ramach krótkiego wstępu a teraz przechodzimy do meritum, czyli przenosimy się w czasie do Kępna w 1923 roku:


Źródło: LECH. GAZETA GNIEŹNIEŃSKA nr 80 z dnia 08 kwietnia 1923 roku
           KURIER POZNAŃSKI nr 76 z dnia 04 kwietnia 1923 roku

środa, 14 września 2011

Linia kolejowa Zachodnio - Wieruszowska

Z uwagi na to, iż już 17 września 2011 roku pojedzie przez Kępno pociąg specjalny linią kolejową nr 181 przypomniało mi się, iż posiadam w swych zbiorach prasowych artykuł dotyczący planu budowy odcinka linii kolejowej łączącego Zduńską Wolę z Częstochową. Odnogą boczną tej linii miał być odcinek do Wieruszowa.
Inicjatorem utworzenia tego odcinka w pasie pogranicznym Królestwa Polskiego był hrabia Władysław Potocki. Dzięki wybudowaniu tego odcinka kolei żelaznej Królestwo Polskie miało uzyskać połączenie z Wrocławiem i w ogóle ze Śląskiem.
Tylko czy te plany doszły do skutku???





ŹRÓDŁO: ŚWIAT nr 9 z dnia 27 lutego 1909 roku

środa, 10 sierpnia 2011

XII Zjazd Katolicki w Kępnie - 1932 rok

Zjazd Katolicki w Kępnie był XII z kolei zjazdem wielkopolskich katolików. Odbył się na początku lipca 1932 roku (2-3.07.1932 r.). Zjazd ten miał ogromne znaczenie chociażby z tego względu, że Kępno leżało wtedy tuż przy granicy pruskiej. Liczne rzesze wiernych ze Śląska pruskiego uczestniczyły w kępińskim zjeździe. Przewodnik Katolicki podaje, że we mszy świętej na kępińskim rynku uczestniczyło około 20 000 osób. Tematem przewodnim zjazdu była parafia jako ośrodek życia katolickiego. Organizatorami tego wzniosłego wydarzenia byli czołowi członkowie Zarządu Ligii Katolickiej w Poznaniu - ks. prałat Prądzyński i prof. dr Gantkowski. Proboszczem kępińskiej parafii był wtedy ks. Ignacy Nowacki. Na Zjazd do Kępna przybył ks. Prymas Polski August Hlond. Odprawił on mszę świętą na Rynku w asyście ks. biskupa Walentego Dymka.
Podczas pierwszego dnia Zjazdu ks. proboszcz Skonieczny wygłosił referat pt. "Parafia jako część składowa organizacji Kościoła" natomiast w drugim dniu Zjazdu  ks. prałat Rolewski wygłosił odczyt pt. "Parafia ośrodkiem wewnętrznego życia katolickiego".

A tak odbił się echem kępiński zjazd w prasie:

 Msza święta na kępińskim rynku

Źródło: PRZEWODNIK KATOLICKI z dnia 24 lipca 1932 r. nr 30 



Powitanie księdza Prymasa Augusta Hlonda przez burmistrza Kępna Wacława Kokocińskiego oraz ks. proboszcza Ignacego Nowackiego

Źródło: PRZEWODNIK KATOLICKI z dnia 24 lipca 1932 r. nr 30   


Nabożeństwo pontyfikalne na rynku  - w pierwszym rzędzie widoczny kaznodzieja XII Zjazdu Katolickiego ks. kanonik Teofil Kłos z Łabiszyna, ks. dziekan Zarzycki oraz starosta kępiński Nicefor Dąbrowiecki i prezes Ligi Katolickiej prof. dr Gantkowski

Źródło: PRZEWODNIK KATOLICKI z dnia 24 lipca 1932 r. nr 30   

niedziela, 7 sierpnia 2011

40 metrów pod ziemią, czyli o kopalniach kwarcytu w okolicy Parzynowa







Źródło: ILUSTRACJA POLSKA nr 51 z dnia 22 grudnia 1935 roku

Kwarcyty zaczęto eksploatować w Parzynowie około 1905 roku. Zajmowała się tym firma "Handelsgesellschaft Knack" z Nysy na Śląsku.  Kwarcyty były eksploatowane w południowej części Parzynowa zwanej Kamienną Górą (na terenie folwarcznym). Był to wał naziemny z kwarcytów narzutowych o długości 300 metrów i szerokości kilkudziesięciu metrów. Kwarcyty te można było zbierać lub łatwo wyłupywać kilofami. Poza obręb Góry kwarcyty wywożono wagonikami i dalej transportowano je fumankami do Ostrzeszowa skąd jechały koleją na Górny Śląsk, a także do Wrocławia, Raciborza i innych miast. Od 1910 roku kwarcyty te eksploatowała również firma "Stelle - Werke", która od 1914 roku działała także na Celince. Eksploatacja została przerwana w latach 1919 - 1926. Od 1926 roku wykorzystywaniem złoża zajęły się 3 firmy:
- Zakłady Ceramiczne "Stella" z Tarnowskich Gór (od 1931 r. z Chrzanowa),
- "Polkwarc",
- "Skawina".
Kwarcyty eksploatowano głównie w Parzynowie, ale także w Olszynie, Marcinkach, Mostkach i Bałdowicach. 
Kwarcyt wykorzystywany był głównie w przemyśle na Górnym Śląsku zwłaszcza w hutach żelaza do budowy pieców ogniotrwałych. Podobno lepszych kwarcytów w granicach państwa nie było.
W celu pełnego wykorzystania kwarcytów, wyorywanych często przez rolników i zalegających  na polach, wiercenia poszukiwawcze przeprowadził na prywatnych gruntach rolników w 1925 roku Jan Antczak, właściciel Biura Przemysłowo - Handlowego w Poznaniu, generalny plenipotent Zakładów Ceramicznych "Stella". Po zawarciu umów z rolnikami eksploatację rozpoczęto metodą odkrywkową. Kierownikiem tych robót był Józef Kancik - mieszkaniec Parzynowa. Była to technika mało wydajna dlatego od 1931 roku firma "Stella" rozpoczęła wydobywanie kwarcytów za pomocą głębokich szybów. Chodniki oświetlano lampami karbidowymi. Pokłady kwarcytów ułożone były ukośnie. Za pomocą szybów kwarcyty wydobywano w południowej części wsi na wspomnianej wcześniej Kamiennej Górze, a także w lasach państwowych i w Olszynie, na polach należących do ziemianina Pomernackiego.
Kierownikiem robót górniczych był inż. Władysław Lenartowicz podlegający Urzędowi Górniczemu w Tarnowskich Górach. Zastępcą Lenartowicza był był inż. Władysław Gołda.
Dzienna produkcja w firmie "Stella" wynosiła około 30 - 45 ton kamieni. 
Firma "Skawina" wydobywała kwarcyty za pomocą szybów również w Parzynowie. Na jej czele stał Włodzimierz Merc z Poznania. Kierownikiem robót górniczych był inż. Haszczyc. Pracą biurowa zajmował się bezrobotny nauczyciel Wacław Mądry.
Firma "Polkwarc" eksploatowała kwarcyt sposobem odkrywkowym i za pomocą szybów w Parzynowie, Zmyślonej i na Mostkach. Na jej czele stali bracia Nowaccy. Kierownikiem robót był tu Surowiecki. "Polkwarc" przerabiał kwarcyty na miał w Ostrzeszowie i stamtąd wywoził na Śląsk. 
Najwięcej pracowników zatrudniała firma "Stella" - przeciętnie około 250 osób.  

Źródło: "Dzieje wsi Parzynów" Stanisław Nawrocki, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2005